III. Rozwój wielkie idei 1835-1845. 1. W kleryckiej szacie

Porzucić stare życie
Postanowiłem zostać kapłanem i zdałem egzamin wstępny do seminarium.
Teraz przygotowywałem się do dnia, w którym miałem założyć strój kleryka. W zamyślenie wprawiło mnie przekonanie, że normalnie zbawienie lub zguba naszej duszy zależy od kierunku, jaki nadamy naszemu życiu.
Prosiłem wielu przyjaciół, by modlili się za mnie. Odprawiałem nowennę. W dzień św. Rafała, 25 października, przystąpiłem do spowiedzi i do Komunii świętej. Przed uroczystą Mszą proboszcz z Castelnuovo, ks. Cinzano, pobłogosławił szatę kleryka i kazał mi ją założyć.
Kazał mi odłożyć świeckie ubranie z tymi oto słowami: „Niech cię Pan wyzwoli ze starego człowieka z jego uczynkami i skłonnościami”. A ja powiedziałem sobie w sercu: „Ileż starych rzeczy należy wyrzucić z mojego życia! Mój Boże, wykorzeń moje złe nawyki”. Kapłan wręczył mi białą koloratkę, mówiąc przy tym: „Niech Pan przyoblecze cię w nowego człowieka, który został stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości”. Poczułem się głęboko wzruszony i w duchu rzekłem: „Mój Boże, spraw, abym zaczął rzeczywiście nowe życie w myślach, słowach i uczynkach. Maryjo, bądź moim zbawieniem”.

„Wydawałem się kukiełką w nowym stroju”
Po Mszy - niespodzianka. Proboszcz poprosił mnie, bym towarzyszył mu na przedmieściu Bardella, gdzie obchodzono właśnie święto patrona dzielnicy. Chciał mi tym zrobić przyjemność, ale okazało się, że charakter tej imprezy nie bardzo do mnie pasował. Wydawałem się kukiełką w nowym stroju, która wystawia się na pokaz, aby ją chwalili.
Miało to jeszcze inne złe strony. Po tygodniach skupienia, będących okresem przygotowania do tego dnia, musiałem uczestniczyć w obiedzie wśród mężczyzn i kobiet, którzy zgromadzili się, by się pośmiać, pogadać, zjeść, popić i zabawić się. Mówiono o zabawach, grach i meczach. Cóż wspólnego mogli mieć oni z kimś, kto zaledwie parę godzin wcześniej przywdział świętą szatę, by całkowicie poświęcić się Bogu?
Proboszcz to zauważył. W drodze powrotnej do domu zapytał mnie, dlaczego przez cały czas byłem zamyślony. Szczerze mu odpowiedziałem, że poranny obrzęd kłócił się z popołudniowym nastrojem. Dodałem:
- Czy ksiądz sam zresztą nie widział tych duchownych, prawie że pijanych i pajacujących za stołem? Niemalże obrzydzili mi postać kapłana. Gdybym miał się stać podobnym do nich, wolałbym zdjąć tę szatę i żyć jak ubogi chrześcijanin.
Proboszcz odrzekł mi:
- Świat jest niestety taki i trzeba go brać, jakim jest. Musisz zobaczyć zło, by potem go unikać. Nikt nie zostanie dobrym żołnierzem, jeśli nie zna się na broni. My, którzy ciągle toczymy walkę z nieprzyjacielem dusz, musimy tak postępować.
Nic na to nie odpowiedziałem, ale w duchu postanowiłem:
- Nigdy więcej nie będę uczestniczył w przyjęciach, jeśli nie okaże się to absolutnie konieczne dla chwały Bożej.
W następnych dniach wiele razy rozmyślałem nad moim stylem życia.
Musiałem go radykalnie zmienić. Co prawda i do tej pory nie byłem złym człowiekiem, ale w mojej postawie dominowały: rozproszenie, duma, chęć zabawy, bieganie, czyli rozrywki - rzeczy, które dają chwilową radość, a nie zaspokajają serca.

7-punktowy program nowego stylu życia
By ustalić program nowego, odmiennego stylu życia, który miał mnie już na zawsze obowiązywać, sformułowałem sobie siedem postanowień:
1. Nie będę więcej uczestniczył w publicznych występach i jarmarkach. Nie będę chodził do teatru i przyglądał się zabawom. Zrobię co tylko się da, by nie uczestniczyć w obiadach i przyjęciach.
2. Nie będę więcej występował jako iluzjonista ani linoskoczek. Nie będę chodził po linie, grał na skrzypcach i uczestniczył w polowaniach, sądzę bowiem, że rzeczy te są sprzeczne z życiem księdza.
3. Zawsze znajdę czas na rozmyślania i medytacje. Będę wstrzemięźliwy w jedzeniu i piciu. Będę spał tylko tyle godzin, ile jest niezbędne dla zdrowia.
4. Dotychczas czytałem wiele książek świeckich. Odtąd, by służyć Bogu, będę czytał książki o tematyce religijnej.
5. Ze wszystkich sił będę zwalczał myśli, słowa i lektury sprzeczne z duchem czystości i praktykował będę wszystko, co służy zachowaniu tej cnoty.
6. Codziennie będę się modlił do Pana. Każdego dnia odprawię rozmyślanie i czytanie duchowe.
7. Codziennie opowiem kolegom, przyjaciołom i krewnym takie zdarzenia i poruszę myśli, które służą dobru. Jeśli nikogo nie spotkam, będę mówił o budujących rzeczach przynajmniej z matką.

Tak przedstawiają się postanowienia, jakie podjąłem w dniu, w którym zostałem klerykiem. Aby dobrze utkwiły mi w pamięci, stanąłem przed ołtarzem Matki Bolesnej, tam je odczytałem i złożyłem jej formalne przyrzeczenie, że będę ich przestrzegał bez względu na wyrzeczenia, jakie trzeba będzie ponieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz