12. Chcę trzymać się z dala od polityki

Patriotyczne kamizelki
W tych dniach pewne dziwne wydarzenie poważnie zakłóciło nasze życie. Nasze biedne Oratorium zaproszono bowiem do udziału w organizowanych w poszczególnych dzielnicach i wsiach manifestacjach publicznych pod nazwą „świąt narodowych”. Każdy, kto uczestniczył w nich i chciał publicznie zademonstrować swą miłość do Ojczyzny, rozdzielał włosy nad czołem i czesał je tak, że opadały w puklach na ramiona, zakładał obcisłą różnokolorową kamizelkę, przypinał do piersi błękitną kokardę i medal oraz brał do ręki trójkolorowy sztandar. Tak ubrani ludzie szli w pochodach przez miasto, śpiewając hymn o jedności narodowej.

Rozmowa z markizem
Markiz Robert d’Azeglio, główny inicjator tych manifestacji, złożył nam formalne zaproszenie do udziału. Odmówiłem, ale mimo to załatwił dla wszystkich odpowiedni strój, byśmy dobrze wyglądali. Na Piazza Vittorio przygotowano nam miejsce obok wszystkich turyńskich instytutów. Co robić?
Odmówić - oznaczało zdeklarować się jako wróg Włoch, zgodzić się - to zaakceptować zasady, które uważałem za zbyt niebezpieczne.
- Panie markizie - odpowiedziałem panu d’Azeglio - to nie jest instytut, a rodzina. Młodzież zbierająca się w moim domu nie stanowi instytucji. Wystawiłbym się na pośmiewisko, gdybym przedstawił dzieło powierzone miłosierdziu obywateli jako swoje własne.
- Właśnie dlatego winien ksiądz uczestniczyć. Miłosierdzie obywateli powinno wiedzieć, że dzieło to nie jest przeciwne nowoczesnym instytucjom. To tylko przyniesie wam korzyść i zwiększy datki dla was. Zarówno Rada Miejska, jak i ja sam okażemy swą hojność.
- Panie markizie, zasadą, od której nigdy nie odstępuję, jest trzymanie się z dala od wszystkiego, co wiąże się z polityką. Nie wypowiadam się w tych sprawach ani za, ani przeciw.
- Co zatem chce ksiądz czynić?
- Chcę dać możliwie najwięcej opuszczonym chłopcom, starać się ze wszystkich sił, by stali się dobrymi chrześcijanami, jeśli chodzi o życie religijne, i uczciwymi obywatelami w świeckim społeczeństwie.
- Rozumiem, co chce ksiądz powiedzieć, ale to błąd. Jeśli dalej będzie ksiądz obstawał przy swojej zasadzie, wszyscy księdza opuszczą i dzieło księdza upadnie. Trzeba przyglądać się światu, poznawać go i przystosowywać do czasów, w jakich się żyje i do starych, i nowych instytucji. 
- Dziękuję panu, markizie, za pana dobre chęci i za rady. Niech mi pan wskaże coś, w czym ksiądz może konkretnie wyrazić miłość bliźniego, a będę temu gotów oddać wszystko, nawet życie. Ale od polityki chcę zawsze trzymać się z daleka.
Ten sławny i możny człowiek odszedł, nie zdoławszy mnie skłonić do zmiany zdania, i nie mieliśmy już z nim kontaktów. Po nim opuściło mnie również wielu ludzi świeckich i przedstawicieli kleru. Po wydarzeniu, jakie teraz opowiem, zostałem praktycznie sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz